Bo w kinie raczej znużenie i to od pierwszej sceny, zamiast poczucia zagrożenia, wiszącej w powietrzu klęski, ewakuacji z ostatniego przyczółka mamy puste ulice z dosłownie jedną barykadą i frywolnego żołnierza który zresztą gubi karabin. Gdzie te tysiące porzuconych samochodów, motocykli, dział, amunicji a nawet czołgów? Brak, jest za to plażka i parę kolejek a Anglikami czekającymi jakby na herbatkę. To nie jest nabrzeże z Szeregowca Ryan'a, bo to i film od lat 13. Tu raczej świeci słońce i jeśli nawet spadnie bomba to więcej strachu narobią werble Hansa Zimmera. Statyści grzecznie położą się na piachu i jak opadnie dym, po prostu paru nie wstanie. Parasole przy tym nietknięte. Nolan próbował poszatkować narracje w sekwencje plaża - woda - powietrze. Ale szybko robi się z tego ciapa lapa, coś jak english breakfast - w menu widzisz wyraźnie jajko, bekon, parówki i pomidory po czym przychodzi talerz składników upieprzonych w fasoli i sosie.
Był taki film Znaki Shyamalana, gdzie przez 1,5h Mel Gibson z dziećmi chowa się przed obcymi. Ale tych obcych ani razu nie widać, nic. Taki szkolny teatrzyk gdzie udajemy że coś tam jest i z braku środków nie zamierzamy pokazać co. W Dunkierce jest podobnie z Niemcami. Ponoć gdzieś tam są za wydmami, bo przecież ktoś te ulotki z informacją o otoczeniu rozrzucił. Ale kto?
Jedna z ciekawszych zagadek WW2 mogła stanowić oś filmu, dlaczego ten Adolf nie zaatakował mając na widelcu największego wroga. Dogadywał się za plecami z Churchilem, pakt, zdrada, sabotaż, nieudolność Goeringa który ponoć obiecał załatwić sprawę atakami z powietrza? Nic na ten temat nie wiemy. Poznajemy za to brytyjskiego Admirała dowodzącego molem (rodzaj pomostu) i jest to najgorsza rola Kenneth'a Branagh'a ever. Rażą nawet niezgrane kadry kiedy w czasie jednej akcji pokazywanej z różnych ujęć mamy inną pogodą, temperaturę barwową a nawet stan morza.
Scen batalistycznych jak na lekarstwo, praktycznie wszystkie gdzieś już były i to w dużo lepszym wydaniu:
-smutny kapitan obserwujący tonący okręt, oczywiście Das Boot
-sekwencje na plaży, wspomniany Ryan
-podtapiani żołnierze, bombardowane okręty, Pearl Harbor, Bitw o Midway a nawet Titanic (cywile)
-pojedynki samolotów, Bitwa o Anglię, Tora Tora Tora
Do zapamiętania jedynie popis Toma Hardy'ego który pomiędzy Calais a Dunkierką szybuje do dziś...nieoficjalnie, bo rekordu uznać nie można. Naturalnie dopóki nie wyląduje...
Cóż, to przeciętny film wojenny, a raczej thriller bo choć emocji i jakiś bohaterów brak to muzyka buduje pewne napięcie. Do obejrzenia, z tym że Nolanowskiej epickości komplenie nie ma co oczekiwać. 5/10
btw 390 tyś. biorących nogi za pas portretuje sam Nolan
prawie 200 tyś. z całym miastem rzuconych na pożarcie historii wciąż bez filmowego spełnienia ;(
Krzyżacy nie byli Niemcami, bo takie państwo ani naród NIE ISTNIAŁY AŻ DO XIXw. To było Cesarstwo Rzymskie Narodu GERMANSKIEGO, które dopiero zjednoczył Bismarck. Słowo "Niemcy" pochodzi od "niemy", bo dla ówczesnych Polaków owi ludzi nie mówili w zrozumiałym języku a to znaczy, że byli niemi, niemce. Tak samo jak dla francuzów byli Allemande co tłumaczy się "pozostali ludzie" i też nie stanowili oni jednolitego narodu, pomimo, że mieli cesarza :) Do tego sami Niemcy przecież nazywają się Deutche :) i zawłaszczyli sobie Germanem - czyli łacińskie "ludzie zza gór" - w tym wypadku chodziło o Alpy :) Krzyżacy np niezbyt lubili się z ówczesnymi Brandenburczykami ... no ale polityka wtedy była trochę inna niż teraz.
Zgadzam się . Jak na Nolana to bardzo przeciętny film a jak na „ wojenny „ to co najwyżej dobry . Brak rozmachu , nie czujesz i ( co dziwne ) nie widzisz tego chaosu , tej pobitej armii ... bardzo średnio , bardzo się rozczarowałem .
Nie przekręcajmy historii To już przestaje być śmieszne. Były różne państwa niemieckie. Tak naprawdę państwo o nazwie Niemcy powstaje dopiero w czasach Bismarcka. Ale nie zmienia to faktu, że różne państwa niemieckie istniały wczesniej. Np. Prusy.
Nie, mówi, chociaż niewyraźnie "german spy" a potem dodaje "he's fu*ki'n Jerry". A i nie mogłem wkleić cytatu, bo por*lona poprawność skomentowała "za ostro pojechałeś". No nie mogę
Pomijanie słowa "Niemcy" w tym filmie razi. Jest sztuczne, nienaturalne. Powoduje, że rozmowy żołnierzy nie są realistyczne. To duża wada filmu i nie rozumiem dlaczego Nolan zdecydował się na taki zabieg.
Bo większość żołnierzy nie wiedziała z kim walczyć ? Przypomnę że naziści byli też Włochami czy Polakami. Naziści to nie narodowość tylko określenie od Narodowego Socjalizmu.
We Włoszech masz Czarne Koszule Mussoliniego;
Srebrny Legion Williama Dudleya Pelleya i Federacja Niemiecko-Amerykańska Fritza Kuhna w USA;
A w Polsce to najważniejsze z nich : Narodowo-Socjalistyczna Partia Robotnicza i zaliczany do nazistowskich Radykalny Ruch Uzdrowienia J.Kowala-Lipińskiego. Inne jakie można wymienić to: Partia Narodowych Socjalistów, Polska Partia Narodowo-Socjalistyczna, Polska Partia Narodowo-Socjalistyczna „Warta"
ITP ITD
Głupie miejsce sobie wybrałeś do żartów. Tu się dyskutuje o filmach, a nie robi jaja.
O tak, na pewno walczyli z Polakami ... ech człowieku podajesz takie argumenty jak w GW i ich szkoła propagandy. A co do nazistów i faszystów, to tak wiedzieli o tym, bo mówiło się KTÓRA PARTIA ZDOMINOWAŁA DANY KRAJ, przeciw, któremu walczyli. Poszukaj sobie wycinków gazet!
Tak skretyniałego komentarza dawno nie czytałem. Poczytaj chłopie byle jaką ksiązkę z listami, opowiadaniami żołnierzy z frontu - zobaczysz, ze każdy wiedział ze walczył z niemcem.
Aha jasne a na Pacyfiku czy w Afryce do 42 też z Niemcami walczyli dziecko drogie ?
Polecam jednak poczytać najpierw coś więcej a potem wypowiadać się bo to śmieszne jest.
Nazizm to tylko ideologia antyrasitowska, antykomunistyczna, antydemokratyczna ideologia. Nie ma nic wspólnego z narodowością i tak w Polsce i Usa przez II wojną istniała też.
No to nieźle. Wielka armia niemiecka licząca kilka milionów żołnierzy, a ty nie wiesz kogo nazywać nazistami? Może akurat na plaży była mieszanka nazistowskich holendrów, belgów i 2 niemców? xD
Ewidentnie pomija się słowo "Niemiec" w filmie, ale widzę, że niektórzy muszą sobie to tłumaczyć na swój sposób.
suwereign Na rezerwie . Bez paliwa szybował jedynie 3 minuty nie rozumiesz bo filmy Nolana fantastycznie manipulują czasem. Poleciał zawrócił zniszczył ME 109 i wylądował
Mnie najbardziej zaskakuje jakim cudem Nolan nakręcił tak krótki film (106 min) jak na niego :)
Większość filmów wojennych jest dłuższych.
niewykluczone żeby dzieci się nie nudziły kiedy szkoły pójdą na to we wrześniu, a w UK pójdą na pewno z racji klasyfikacji PG-13 i całej wymowy filmu jako typowego "ku pokrzepieniu serc"
sratetyczne, na pewno nie jest to film dla fanbojów zabaw w rekonstrukcje, pierdzących że angielskie niszczyciele mają numery bez litery
sorki, ale zdenerwowały mnię opinie "rekonstruktorów", że nie powielono komputerowo żołnierzy i sprzętu na plaży... dobrze, że nie piszą, że niszczyciel nie jest okresu ;)
lol, toć tam kobit nie było na tej plaży;) ew. można byłoby rozwinąć wątek koleżeństwa anglo-francuskiego w związek gejowski, ale oszczędzono nam tego
Watek milosny moze wlalby troche zycia w to nudne dziadostwo. A poza tym niszczyciel niszczycielem, ale ten tralowiec na pewno nie z tego okresu :D
Nie w tym tkwi problem. Obraz słabo oddziałuje na emocje widza. Brak większej dramaturgii i zagrożenia.
Poza jedną sceną brak mocnych zapadających w pamięć momentów w tym filmie.
A przecież każdy wybitny film wojenny zawsze miał kilka takich scen.
ano dokladnie podobne tez mialem odczucie, tylko nie umialem tego zidentyfikowac... wlasnie... slabo oddzialuje. ogladasz, ale nie czujesz
A ja powiem że nie warto.
Musisz zaryzykować, bo to nie jest film który podoba się wszystkim. Mi się nie podobał, mojej żonie też, ale pewnie już widziałeś i masz swoje zdanie.
Albo, że w filmie nie powiedziano "Niemcy". Takie mamy skretyniałe społeczeństwo, które ma problem z brakiem dosłowności.
Jest jeden dialog, w którym nazwano ich Niemcami więc raczej nie była to kwestia jakieś poprawności, a zabieg artystyczny. Wydaje mi się że nazywanie ich "wrogiem" miało spotęgować strach przed bezosobowym wrogiem, który gdzieś tam sobie lata w powietrzu. To nie jest film o Aliantach i Niemcach, to jest film tylko o aliantach.
Ludzie oczekiwali pewnie czegoś w stylu Szeregowca Ryana, albo takiego "drugowojennoświatowego" Batmana, gdzie jest bohater, jest wyraźnie nazwany i pokazany wróg, a do tego masa wojska, wybuchów, krwi i strzelania. Z tej strony Anglicy, z tamtej Niemcy.
własnie to by wyszła szmira jeszcze brakowałoby zeby niemiec zakochałby się w francusce albo brytyjskiej sanitariuszce.
Ten film miał specyficznie budowac napiecie ja jestem zadowolony bo to coś świeżego nie ma zadnych wprowadzen co sie dzieje wystarczyła wymowna scena z ulotkami. No i nie pokazywanie wroga działa tak samo jak np. w Nostromo obcego
ja na to patrze tak, że np pół godziny dłuższy Hacksaw Ridge ma na początku 30 min przynadnawej dla mnie ckliwej miłosnej historyjki zanim zacznie się coś dziać, w Dunkierce od razu jest wojna :P
To się nazywa akt pierwszy historii, poznanie bohaterów, motywacje, aspiracje, ten moment na zlapanie kontaktu.
Dunkierka nie oferuje tego. Powinno być jak w FPP. Dwójka bohaterów z dwóch stron barykady. W finale zmiana perspektywy. Obaj mierzą do siebie. Zaciemnienie. Strzał. Napisy. Takie to tudne zrobić coś inaczej?
Ten 1 akt w Hacksaw Ridge jest tak płytki, że bardziej związałem się z żołnierzami na plaży niż niewyraźnym i sztucznym Dossem.
Hacksaw ridge nie udaje. To konkretna historia prawdziwego czlowieka, ktory dokonal niemozliwego. Mial zone, mial niezwykle przekonania - uchodzil za wzor. Oczywisice Gibson zmitologizowal te postac, dodajac z 10 minut mocniejszego patosu, ale na Allaha, Jezusa i cholera wie kogo - po seansie na sali panowala taka cisza jak po..."Pasji". Dla mnie to bylo wymowne. W czlowieku zostala konkretna TRESC.
W "Dunkierce" nie da sie nawiazac wiezi emocjonalnej z jakimis tam zolnierzami o ktorych praktycznie NIC sie nie wie. Sa, bo sa. Zreszta z perspektywy filmu nie czuc wiekszej grozy. Raz na 5-10 minut wspanialy efekt dzwiekowy i juz. "Akcja" idzie jak po sznurku, a jak sie jeszcze zna historie to nic nie ma prawa zaskoczyc. Sztampowe postawy ludzkie to nie jest material na wielki film. Dobry reportaz w mikroskali. Tak to widze.
Dokładnie opisałeś Hacksaw Ridge i to czym jest.. Opisując według siebie Dunkirk :D
Mel miał swój pomysł, a Nolan swój, mnie się podobały oba (nie lubię po prostu ckliwych miłosnych wstawek w fabule) a tobie nie musi.
Możesz oczywiście spróbować opisać swój pomysł Nolanowi i wysłać mu mailem, może nakręci film o Dunkierce z innej perspektywy, jak Clint Eastwood o Iwo Jima... :P
Mysle, ze odpowiedz jest prosta. W tym filmie nie ma ciekawej narracji.Dluzsza perspektywa czasowa znuzylaby bardziej. Jezeli nie masz konkretnych bohaterow to "Dunkierke" ogladasz jak dokument z Discovery w superjakosci. Wlaczysz, obejrzysz, zapomnisz. A wczesniej powiesz "kurde, juz gdzies to widzialem".
Pisałem już po przedpremierowych pokazach, że film Nolana jest po prostu słaby łamane przez zły. Mając budżet 150 milionów dolarów skupił się nie na fabule, postaciach, tylko na ... no właśnie? Gdzie jest te 150 milionów dolarów? Fabuła wygląda jak za 20 mln
to samo wrażenie odniosłem, czasem bieda aż piszczy w kadrach które wyglądają jak ujęcia próbne z ledwie zaangażowanymi statystami
Nolan który uwielbia perspektywę, pokazanie całej skali wydarzeń nagle boi się odjechać kamerą, brak tu ujęć "z drona" a te z samolotu praktycznie wszystkie na zoomie mające pokazywać wycinek tego co aktualnie obserwuje pilot
teatralnie - tak bym to jednym słowem
tylko na...akcji? tragedii żołnierzy? Rozumiem że podobają Ci się filmy gdzie fabuła jest jasno nakreślona, a postacie mają rozbudowane charakterystyki ja, również lubię takie filmy. Jednak Nolan miał inny pomysł na film i to również kupuje, w zasadzie to Dunkierka wbiła mnie w fotel i mimo że nie wiedziałem praktycznie nic o postaciach to i tak zaciskałem pięści ze stresu, czy pilotowi Spitfire'a uda się wydostać z tonącego samolotu, albo było mi po prostu żal małomównego Francuza, który z całą pewnością nie zasłużył na to co go spotkało.
Budżet wynosił niecałe 100 milionów.
"The movie’s production budget was reportedly just under $100 million, although earlier reports speculated that it was much higher."
Na dzisiejsze czasy to mało, biorąc pod uwagę zaawansowanie techniczne filmu oraz wynagrodzenie Nolana (20 milionów).
To nie jest Szeregowie Ryan? Kurczę. A przecież po filmie o oczekiwaniu żołnierzy na ewakuację oczekiwałem akcji, strzelania, wybuchów, szeregu potyczek i w ogóle brutalnej wojny!
Hueh.
Dunkierka, Dunkierka. Zaraz, zaraz. Pamiętam z lekcji historii. Taka wielka bitwa, z setkami czołgów i głośnym hurraaaaa...Wybiorę się do kina, bo lubię batalistyczne filmy...
Ale taka właśnie była Dunkierka. Część żołnierzy chyłkiem uciekała (głównie Brytyjczycy przez pierwsze dni faworyzowani przez brytyjską admiralicję) a ta druga część walczyła z Niemcami na pierwszej linii osłaniając odwrót. Przeważnie byli to Francuzi...
https://www.youtube.com/watch?v=w6C5P-AYGdY
Film Nolana to jakaś anglocentryczna kpina z widza i historii. Wątek francuski został sprowadzony do epizodów mimo śledzenia akcji z trzech perspektyw. Dodatkowo bieda bije po oczach, nie czuć rozmachu operacji "Dynamo"... Strasznie mizerny.