Reżyseria dość nieporadna, amatorska, ale dobry, błyskotliwy scenariusz wiele zniesie i tak jest w tym przypadku.
Fabuła na pozór klasyczna - zjazd rodzinny, w rzeczywistości wykracza poza konwencję tego typu produkcji, nawet ją lekko parodiuje (np. Pogrzeb wikinga), dając twórcom pretekst do przedstawienia kilku cierpkich obserwacji obyczajowych, skupionych głównie na dojrzałości, miłości i relacjach siostrzano-braterskich. Padające przy tej okazji żarty z życia rodzinnego są naprawdę celne, a całość raczej gorzka, a już na pewno nie przesłodzona kiczowato i nie ocieplana ckliwością.
Wszyscy aktorzy wypadli bardzo dobrze, a Debra Winger tradycyjnie daje popis swego legendarnego perfekcjonizmu. Tak rzadko grywa odkąd poświęciła się... rodzinie, że choćby ze względu na jej udział warto obejrzeć ten naprawdę zabawny film.