Niezły dramat (ze śladową ilością thrillera), poruszający rzadko eksponowaną problematykę życia imigrantów, kończy się naiwnym happy endem. Fuj.
Co się tyczy aktorstwa, mamy z jednej strony mało przekonującego Ejiofora (przyjmuję, że Okwe nie sypia za sprawą jakiejś tajemniczej rośliny, ale kto nie sypiał przez kilka dni wie, czym jest wiążące się z tym psychiczne przemęczenie, którego ja po nim zupełnie nie widzę)oraz irytująca mnie Tautou, z drugiej - świetny Sergi López w roli szwarccharakteru, a także zasługujący na uwagę prostytutka (Okonedo) i portier.
Gdybym mógł postawić 6+, taką ocenę bym właśnie wystawił. Tymczasem jest 7/10 z prywatnym minusikiem.