do tej pory widzialem tylko "Naciągaczy" reżyserii Anglika, którzy mimo iż trochę mnie wymęczyli dawali mi jakiś obraz umiejętności tego pana, odrazu dało się zauważyć, że potrafi misternie budować klimat i wykrzesać maksimum umiejętności z aktorów. "Niewidoczni" sprawiło na mnie większe wrażenie i zmusiło do dłuższych refleksji. Nie mam absolutnie pojęcia jak ocenić ten film. Z jednej strony wszystko zagrało w nim bardzo ładnie, ale czy to był obraz na aż osiem punktów? Przede wszystkim film jest ciekawym połączeniem dramatu z thrillerem, chociaż bardziej przeżywa się tę stronę dramatyczną. W każdym razie w "Dirty Pretty Things" mamy świetne aktorstwo. Przez 20 minut nie mogłem się przyzwyczaić do Audrey Tatou w roli Turczynki. Ciągle widziałem ją jako Amelię i nie mogłem się przemóc do jej akcentu. Na szczęście, gdy fabuła się rozkręciła Tatou pokazała swoje umiejętności i jej postać była niezwykle przekonująca, dramatyczna oraz przede wszystkim budząca współczucie. Nie sposób jest nie kibicować głównemu bohaterowi Okwe, w którego równie udanie wcielił się Chiwetel Ejiofor. To właśnie on -według mnie- podejmuje najtrudniejsze decyzje mające wpływ nietylko na swoją przyszłość, wydaje się, że nic nas nie zaskoczy, ale jednak nie - Niewidoczni chwytają za serce do samego końca. Warto jest odnotować bardzo dobre role drugoplanowe, przede wszystkim Sergiego Lopeza jako Juana. Wiedziałem, że skądś znam tego aktora - to on zagrał demonicznego Vidala w Labiryncie Fauna. Tutaj również zagrał czarny charakter i co najważniejsze film Stephena Frearsa nie przedstawia imigrantów, jako tylko zagubione owieczki żyjące na uboczu w swoim półswiatku. Obok takich postaci pojawiają się osoby żerujące na nich, takie dla których wyjazd do Londynu zaowocował dobrą posadką i dzięki czemu mogą bogacić się na krzywdzie innych ludzi. Cała fabuła trzyma w napięciu do napisów końcowych, w końcu nie w każdym filmie widzimy jak bohater wyłania serce z kibla, a najgorsze rzeczy dzieją się w luksusowym hotelu. Całość stoi na wysokim poziomie technicznym - bardzo nastrojowe zdjęcia + muzyka, chociaż akurat strona muzyczna filmu najmniej wryła mi się w pamięci. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że scenariusz zasłużył na swoją nominację do Oscara w kategorii "Najlepszy scenariusz oryginalny" (chociaż jednak scenariusz do Między słowami bardziej mi się spodobał) ja bym jeszcze dorzucił nominację dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej dla A. Tatou. Daję póki co mocne 7 z dużym plusem, chociaż waham się nad ósemką. Plus za wymowę całości, którą można interpretować na wiele sposobów.