Zabawna, orzeźwiająca i mądra komedia. Prawdziwa, szczera, realna bohaterka i wreszcie zdjęty z piedestału motyw wielu filmów, że urodzenie dziecka jest balsamem na życie. Rakel konsekwentnie podąża za sobą. Nie chce być mamą, chce cieszyć się życiem i robić w nim zupełnie coś innego. I to jest bardzo, bardzo ok. Przeczy jakiemuś choremu stereotypowi instynktu macierzyńskiego. Nie wszystkie kobiety go mają, a na pewno nie wtedy, gdy ciąża nie jest świadomą decyzją wynikającą z odczuwanej potrzeby.
Lepiej, żeby niektóre osoby nie zostawały matkami, bo się do tego nie nadają. Byłem samotnym ojcem i wiem, że to coś, w czym nie spisywałem się dobrze.
Mam prawie 50 lat i chyba już nie zrozumiem tego parcia na macirzyństwo. Dzieci są niechigienicznei chałaśliwe. trzeba w nie długo inwestować a stopa zwrotu jest zwykle nieadekwatna do poniesionych kosztów. Sam mam jedno dziecko, ale to była taka nasza fanaberia i nigdy nie liczyliśmy z żoną na żadne korzyści z faktu posiadania dziecka ;)
Raczej większość ludzi uprawiając seks nie robi tego w celach prokreacyjnych. A czasami niestety zdarza się, że pojawiają się niechciane skutki.
SPOILER
A jak zinterpretujesz ostatnią scenę- a zwłaszcza wyraz twarzy Rakel na widok swojej córki z tatą? Fakt- odniosła (zapewne) sukces-wydała książkę i jest zasugerowane, że związała się z panem trenerem. No ale... ja tam dostrzegłam żal i wzruszenie w jej oczach na widok córki. Był lekki uśmiech, ale równoczesne powstrzymywanie się od łez.
Rakel pewno sie zastanawiała "co by było gdyby" i możliwe że pożałowała swojej decyzji. Także, no... W tym
konkretnym momencie życia podjęła taką, a nie inną decyzję- która akurat wtedy była dla niej dobra, co niekoniecznie znaczy, że była dobrym rozwiązaniem tak na dłuższą metę.
Mnie ta ostatnia scena wzruszyła bardzo mocno.
Pozdrawiam!
Odebrałam to spotkanie po latach dokładnie tak samo jak Ty. Każdą decyzję podejmujemy w określonych warunkach, będąc w takiej a nie innej sytuacji, z naszą wrażliwością na tamten czas, doświadczeniami. I wtedy wydaje się nam najlepsza z możliwych. Potem zmieniają się okoliczności, zmieniamy się my i z perspektywy innego "Ja" wygląda to wszystko trochę inaczej. Myślę, że każdy z nas od czasu do czasu zastanawia się "gdybym wtedy..."