włożył go do traktora. Brak dynamicznej sceny, wszystko w rytmie stąpającego wołu. Jakby orkiestra grała symfonię Beethovena w rytm nie batuty, ale drutów, na których robótkę robiła sprzątaczka filharmonii.
A "Szatana z siódmej..." widziałeś?. Zupełnie inaczej zrobiony, chociaż dla mnie gorzej.
Fragment widziałem, słabo pamiętam, pewnie niedługo będą powtórki w licznych cyfrowych telewizjach żyjących z powtórek.