Po wielu hurraoptymistycznych recenzjach, wychwalaniu filmu pod niebiosa i nazwaniu go filmem na miarę "Pulp Fiction", zasiadłem przed ekranem i... się zawiodłem. Kiepski to on może nie jest, ale bardzo dobry wcale. Lubie azjatyckie kino i chyba się za bardzo nakręciłem tym całym hype'm. Spodziewałem się czegoś zaskakującego, czegoś a'la "Oldboya", jakichś niespodziewanych zwrotów akcji, wgniatających scen. No i się niczego takiego nie doczekałem.
[SPOILER ON]
Rodzina bardzo inteligenta, zaradna a mieszkająca w slumsach?
Ojciec prawie, że profesjonalny szofer, a składa pudełka do pizzy? I jeszcze nie potrafi tego zrobić jak należy?
Dzieciaki ponadprzeciętne, a przymierające głodem?
Tatuś nie wyglądający na psychopatę, a beznamiętnie dźga chlebodawcę?
Eee tam....
[SPOILER OFF]
Żadnej większej głębi, żadnego morału, żadnego "trzęsienia ziemi", nawet historia taka jakaś średnia.
W wolnym czasie można obejrzeć, w sumie się nawet nie ziewa podczas seansu, ale żeby Oskar za najlepszy film?
6/10
Z tym dzganiem to chyba chodziło o to, że się lekko zdenerwował, że jego córka dostała nożem w serce, a ten Park zachowywał się, jakby nic się jej nie stało.
Ale zgadzam się z tobą, film do obejrzenia na raz, dupala nie urywa.
„ Tatuś nie wyglądający na psychopatę, a beznamiętnie dźga chlebodawcę?”? A który psychopata wygląda na psychopatę?